wtorek, 24 września 2013

tata i mama

nasza rzeczywistość:
Kiedyś spędzałam całe dnie, analizując i planując, co moja marka ma powiedzieć konsumentowi, a nie miałam chwili na wysłuchanie własnego dziecka... A dziś mam czas:  na powolne, leniwe zaparzenie kawy z samego rana, pogaduchy i wygłupy z moim dzieckiem, zanim pójdzie do przedszkola, całuski i przytulania,  i udawanie kotka, który zaraz dostanie owsiane mleczko. Mam czas, aby odpowiedzieć na każde jego pytanie, aby wysłuchać mojego dziecka, naprawdę z nim porozmawiać, całą sobą opowiedzieć ulubione bajki na dobranoc... Mam czas na ugotowanie świeżej zupy, pieczenie orkiszowych muffinek, zrobienie placków jaglanych...

Pewnego dnia nie poszłam do pracy, zostałam w domu... Luksus, ktoś powie... Ale dla mnie to było radykalne cięcie, przerwanie beznadziei, w której tkwiłam od pewnego czasu, hmmm, to już 15 lat... Korporacja i to okropne poczucie bezsensu tego, co robię...

Było warto. Teraz widzę ogromną różnicę w sobie i w nim, kiedy go słucham, ono słucha mnie, kiedy ja je rozumiem, ono rozumie mnie, nie ma histerii, nie ma buntów - po prostu się dogadujemy. A ja? Moja głowa jakby się przewietrzyła, otworzyła się, zaczęłam myśleć, zamiast realizować czyjeś oczekiwania... Mam masę pomysłów, nawet już zaczęłam je realizować, mam plan na siebie, swoje życie i realizację siebie, tak jak JA tego chcę... Bo mam czas... dla siebie!

alternatywna rzeczywistość #1:
Kiedyś spędzałem całe dnie, analizując i planując, co moja marka ma powiedzieć konsumentowi, a nie miałem chwili na wysłuchanie własnego dziecka. A dziś mam czas: na powolne, leniwe zaparzenie kawy z samego rana, pogaduchy i wygłupy z moim dzieckiem, zanim pójdzie do przedszkola, całuski i przytulania,  i udawanie kotka, który zaraz dostanie owsiane mleczko. Mam czas, aby odpowiedzieć na każde jego pytanie, aby wysłuchać mojego dziecka, naprawdę z nim porozmawiać, całym sobą opowiedzieć ulubione bajki na dobranoc. Mam czas na ugotowanie świeżej zupy, pieczenie orkiszowych muffinek i zrobienie placków jaglanych.

Pewnego dnia nie poszedłem do pracy, zostałem w domu... Luksus, ktoś powie - ale dla mnie to było radykalne cięcie, przerwanie beznadziei, w której tkwiłem od pewnego czasu, hmmm, to już 15 lat. Korporacja i to okropne poczucie bezsensu tego, co robię...

Było warto. Teraz widzę ogromną różnicę w sobie i w nim, kiedy go słucham, on słucha mnie, kiedy ja go rozumiem, on rozumie mnie, nie ma histerii, nie ma buntów - po prostu się dogadujemy. A ja? Moja głowa jakby się przewietrzyła, otworzyła się, zacząłem myśleć, zamiast realizować czyjeś oczekiwania. Mam masę pomysłów, nawet już zacząłem je realizować, mam plan na siebie, swoje życie i realizację siebie, tak jak JA tego chcę. Bo mam czas... dla siebie!

alternatywna rzeczywistość #2
Właściwie to tak naprawdę pracuję tylko po to, żeby opłacić opiekuna do dziecka i sprzątaczkę... Po co chodzę do tej pracy, której nienawidzę, jeśli tak naprawdę na jedno by wyszło gdybym został w domu?

altenatywna rzeczywistość #3
Właściwie to pensja mojej żony idzie tylko na to, żeby zapłacić niani i sprzątaczce... Po co chodzi do tej pracy, z której i tak jest mało pieniędzy, skoro na jedno by wyszło, gdyby po prostu została w domu? A i dziecko nie chowałoby się z obcą kobietą.

źródłohttp://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,66725,14661369,Dzis_mam_czas.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz